W 2002 do Santo Domingo de la Calzada z Azofry doszłam w trzy i pół godziny. Katedra w Santo Domingo słynna jest z trzymania w niej żywej kury i koguta.
Santo Domingo i jedenastowieczna legenda
Tradycja ta wiąże się z jedenastowieczną legendą przytaczaną zarówno przez „Codex Calixtinus” jak i „Złotą Legendę„. Ma one różne wersje, ale najbardziej popularna mówi, że pewna niemiecka rodzina, matka, ojciec i dorodny syn, w drodze do Santiago de Compostela zatrzymała się na noc w tutejszej gospodzie. W nocy córka gospodarza weszła do pokoju młodzieńca z zamiarem uwiedzenia go. Pobożny chłopiec był jednak nieczuły na jej wdzięki. Urażona dziewczyna wsadziła mu do plecaka srebrny kubek a następnego dnia oskarżyła o kradzież. Młodzieńca postawiono przed sądem, zasądzono i powieszono.
Cud w Santo Domingo
Zrozpaczeni rodzice nie przerwali pielgrzymki. Na grobem św. Jakuba w Santiago de Compostela prosili o sprawiedliwość i duchowe wsparcie. Po 36 dniach wędrówki doszli z powrotem do San Domingo. Popatrzyli jeszcze raz na ciało powieszonego syna a ten przemówił do nich: „nie jestem martwy, Bóg i jego sługa Jakub uratowali mi życie. Proszę was idźcie do sędziego i poproście go, żeby tutaj przyszedł i mnie uwolnił”. Sędzia właśnie zasiadł do obiadu mając przed sobą upieczonego koguta i upieczoną kurę. Wysłuchał rodziców, a potem powiedział: „wasz syn po 36 dniach jest martwy jak te dwa ptaki”. Ledwie wypowiedział te słowa a kogut i kura uniosły się i poruszając skrzydłami wyfrunęły przez okno.
Klatka w katedrze
Ten „kurzy cud” był najpopularniejszym i najbardziej rozpowszechnionym cudem Jakubowym. Piętnastowieczna klatka z kurą i kogutem w katedrze jest ciągle ogromną atrakcją dla turystów i pielgrzymów i często zapomina się, że sama katedra jest wspaniałą romańską budowlą i mieści w sobie wyjątkowe zabytki.
Święty Dominik
Znałam katedrę z wcześniejszych pobytów. Większą atrakcją od piejącego koguta był dla mnie grobowiec Santo Domingo (świętego Dominika), któremu miasto zawdzięcza swą nazwę. To był bardzo ważny święty na drodze do Santiago, jeden z pierwszych, którzy swe całe życie poświęcili pomocy pielgrzymom. Urodził się w pobliskiej Villorii. Studiował w słynnym klasztorze San Millán de Suso, który zwiedziłam w 2013. Kiedy nie został tam przyjęty na mnicha, osiedlił się w pobliżu dzisiejszego Santo Domingo, gdzie wiódł surowe życie pustelnika. Okolica przygraniczna, tylko w niewielkim stopniu zamieszkała, była bardzo niebezpieczna. Stare drogi rzymskie były już bardzo zniszczone, nowe nierówne, a w lasach grasowali zbójcy.
Powołanie świętego Dominika
Dominik spotykając coraz częściej bezradnych i zbłąkanych pątników poczuł swe powołanie: zapragnął im pomagać. Priorytetem była bezpieczna przeprawa przez rzekę Oja, na której w 1044 zbudował most (groblę). Zadbał także o hospicjum (schronisko i szpital), które zostało przebudowane w miejscu gdzie znajduje się teraz piękny Paradororaz odnowił starą drogę (Calzada).
Grobowiec Świętego Dominika
Gdy król hiszpański Alfons VI zajął La Riochę, docenił działania Domingo i wspierał go. W tym okresie ożywił się znacznie ruch pielgrzymkowy. Domingo zmarł w 1109. Nad jego grobem powstała katedra a wokół niej miasteczko. Romański sarkofag Santo Domingo otrzymał w gotyku imponujący baldachim, zaprojektowany przez Filipe Vigarny, jednego najwspanialszych rzeźbiarzy, a zrealizowany przez Juan de Rasines. Gotycka klatka z kurą i kogutem jak już wspomniałam jest wielką atrakcją dla turystów, ale katedra kryje dużo więcej skarbów. Przede wszystkim ma znakomitą architektoniczną rzeźbę romańską (np. kapitele).
Ołtarz główny
Wspaniałe ołtarze, z których najwybitniejszy jest ołtarz główny, ostatnie dzieło Damiána Forment (1480-1540), który zmarł w trakcie tej pracy. Damián Forment należał do pierwszej generacji rzeźbiarzy, którzy wprowadzili w Hiszpanii renesans. Widziałam jego wielki alabastrowy ołtarz w bazylice del Pilar w Saragossie. W ołtarzu w katedrze w Santo Domingo ukazanych jest kilkadziesiąt postaci, a w środku Chrystus w majestacie w otoczeniu symboli czterech ewangelistów i grających na różnych instrumentach aniołów, jest też Zwiastowanie z piękną Marią i król Dawid grający na harfie.
Jeżeli jestem już przy Dawidzie i muzycznych tematach, to w kościele na jednym z filarów jest jeszcze jeden król Dawid z XII wieku, który gra na rebeku. Instrument rozpowszechnił się w Hiszpanii wraz z inwazją arabską. Jednym z najwcześniejszych tego typu przykładów jest kapitel muzyczny w muzeum diecezjalnym w Jace.
Santo Domingo. Albergue
Zostawiłam plecak w schronisku i wyszłam przyjrzeć się miastu, był ciepły wieczór. Usiadłam na placu przy studni. Słońce znikało za murami kościoła. Ciepłe nasłonecznione kamienie szybko stygły. Wróciłam do schroniska, przy dużym stole w kuchni na piętrze siedzieli pielgrzymi, międzynarodowe towarzystwo. Usiadłam z boku. Zwróciła moją uwagę młoda blondynka. Miała w sobie coś z dziecka, zarówno w twarzy jak i w sylwetce. Czuła się dobrze i pewnie w swoim męskim towarzystwie wszyscy mówili po angielsku. W innej grupie mówiono po francusku. W miarę jedzenia robiło się coraz głośniej. Nie odpoczęłam tamtej nocy z powodu okropnego zaduchu. Otworzyłam okno, ale po chwili ktoś zamknął i zasunął szczelnie rolety.
W 2008 zatrzymałam się ponownie w Santo Domingo z Ewą i Piotrem. Teraz my stanowiliśmy małą grupę. Pamiętam, że jeszcze wtedy stare, zabytkowe schronisko było za donativo.
13.09.2013 Dostałam miejsce, ale poza głównym budynkiem, w ciemnej wielkiej suterenie, w której było co najmniej dwadzieścia piętrowych łóżek. Było mi wszystko jedno po całym dniu łażenia po klasztorach w San Millán de la Cogolla. W nocy zmarzłam i bolały mnie też zęby. Wzięłam dwie tabletki ibuprofenu, żeby zdusić ból w zarodku. Nie mogłam jednak walczyć na dwa fronty, bo nadal bolało kolano. Z tego powodu zdecydowałam, że następny etap pokonam autobusem. Zostałam za to kilka godzin dłużej w Santo Domingo, poszłam jeszcze raz do katedry i do jej muzeum, w nadziei, że może znowu coś ciekawego wypatrzę.
14.09.2013 O 8-ej opuściłam schronisko. Świeciło słońce, ale w cieniu było jeszcze zimno. Siadłam na ławce przed katedralną absydą. W tym czasie Ewa L. próbowała dodzwonić się do mnie, oddzwoniłam i rozmawiałyśmy kilkanaście minut. Użalałam się nad sobą, mówiłam o kolanie i o zębach. Bardzo potrzebowałam jej współczucia, jakby to od niego zależało, że ból przejdzie szybciej.
Wieża katedry i kawałek dachu lśniło we wschodzącym słońcu. Otworzono kościół Virgen de la Plaza. Weszłam do środka. Ołtarz w bizantyjskim stylu mieściło się kilka figur. W środku figurka Madonny z Dzieciątkiem, nie związana organicznie z jego obudową, z lewej Santo Domingo de la Calzada, z prawej lokalny męczennik Beato Hermosilli, pod Madonną, cztery figury: Santo Domingo de Silos, Mater Immaculata, Virgen Valvanera, San Millán de la Cogolla. Te nazwy nie były już dla mnie czystą abstrakcją. Jeszcze tylko Santo Domingo de Silos był w sferze moich marzeń. Chodzi o miejscowość o tej nazwie, w której jest klasztor z wyjątkowo pięknym romańskim krużgankiem.
Bilet do katedry jako emerytka zapłaciłam euro mniej czyli 2.50. Wczoraj obejrzałam dwa klasztory i nadal nie mam dosyć, a przeciwnie im więcej oglądałam tym bardziej miałam ochotę na więcej. Tu, teraz w katedrze oglądanie jest czystą przyjemnością, bo oglądam sama, spokojnie, we własnym rytmie, nie popędzana przez przewodnika jak w San Millán. Dwa lata temu szukałam głównie moich ulubionych motywów muzycznych obecnie byłam nastawiona na święte kobiety. Już w 2011 zwróciłam uwagę na ukrzyżowaną kobietę, świętą Liberatę (Santa Liberada).
Santa Liberada
Obraz namalował Pedro Ruiz de Salazar w 1630, autor Bitwy pod Simancas, który widziałam wczoraj w klasztorze Yuso. Kim była święta? Jak wszystkie święte z początków chrześcijaństwa była męczennicą za wiarę. Nie chciała wyjść za poganina i ojciec zamknął ją w ciemnej piwnicy. Liberata modliła się tam długo i żarliwie do Boga, błagając o ratunek. Od żarliwej modlitwy wyrosła jej długa broda i poganin nie chciał już jej za żonę. Rozwścieczony ojciec kazał ją ukrzyżować. Malarz pokazał jednak świętą Liberatę bez brody jako młodą i atrakcyjną kobietę.
Dwaj żołnierze rzymscy
Ciekawa jest też kaplica z San Emeterio y San Celedonio z 1642 roku. Byli oni żołnierzami rzymskimi i prawdopodobnie braćmi. Jeden z nich Celedonio został ścięty w regionie Rioja (Calahora) i dlatego tutaj jest czczony najbardziej. Figury obydwu braci umieszczone są też na głównej fasadzie katedry po obu stronach głównego patrona świętego Dominika.
Około południa weszłam mimo bolącego kolana na wysoką wieżę by stamtąd obejrzeć miasteczko i pobliskie szczyty gór takie jak San Pol, Pena, San Torcuato i San Lorenzo. Widoczny kościół z wyniesioną fasadą to Convento de San Francisco, które mija się przy opuszczaniu miasta.
Po zejściu z wieży zapytałam w informacji o godziny odjazdu autobusu do Belorado, bolało mnie coraz bardziej kolano i nie chciałam go nadwyrężać. Dziewczyny w informacji namówiły mnie na filmy i na nową turystyczną atrakcję: skróconą pielgrzymkę do Santiago. Miałam czas więc dałam się namówić i przy tej okazji dowiedziałam się że ze znanych osób, które odwiedzili Santo Domingo byli między innymi: królowa Izabela, 1486; Jan van Eyck, 1429; Jakub Sobieski, 1611; Fernando el Catolico mąż Izabeli, 1486; Sancho II, 1244; León De Rosminthal, 1466; Aymeric Picaud, 1239; Domenico Laffi, 1673 itp.
Camino de Santiago przemierzyli między innymi: Karol Wieki, św. Franciszek z Asyżu, św. Elżbieta Portugalska, św. Brygida Szwedzka, Izabela Kastylijska, św. Ignacy Loyola, Jan Dantyszek, papież Jan XXIII. Pielgrzymki do Santiago podejmowali się również rycerze z Polski (m.in. jako pierwszy w 1404 r. odbył pielgrzymkę rycerz Andrzej Ciołek. odbyli ją również Jerzy i Stanisław Radziwiłłowie (1579 rok) i Jakub Sobieski (1611 rok), ojciec króla Jana III Sobieskiego. Papież Jan Paweł II (dwukrotnie, z czego raz przemierzył niewielki odcinek pieszo).
Santo Domingo de la Calzada w 9.11.2014
Albergue kosztuje już 7€, jeszcze w zeszłym roku było jeszcze za donativo, ale sugerowano 5 euro. Wifi tylko było na dole, przy recepcji.
19.38 Katedra, przed mszą zrobiłam kilka zdjęć. Msza o 20.00. Młody ksiądz podczas kazania wymachiwał palcem, jakby groził.
Jeden z hospitaleros powiedział mi, że w kaplicy w albergue będzie wieczorem oracja. Poszłam z ciekawości i okazało się, że byłam sama z hospitalero. Ale odbyła się i to było nawet wzruszające.
10 listopada 2014 w nocy sen
Zbudziłam się o 4.30 i nie mogłam już spać. Zaduch straszny, na dworze lało, a mimo to trzeba było wyjść przed ósmą.
W nocy śniło mi się, że ludzie z mego otoczenia chcą wojny, niby w słusznej sprawie, ale ja nie byłam przekonana. Jakiś facet zaczął strzelać wkładając do karabinu kredki dla dzieci, nie wiedziałam o co chodziło, ale inni go popierali. Chciałam, żebyśmy najpierw skończyli Camino. Broniłam się przed walką i byłam w tym osamotniona. Dziwnie się czułam po wybudzeniu.
Santo Domingo. 7.55. Wyszłam z albergue. W pierwszy barze na ulicy zamówiłam cafe con leche i croissantkę, porozmawiałam z Josefem z Belgii, bardzo zachwalał Camino Norte. Szedł z Logroño i kończył w Belorado.