Widok na miasto Santiago de Compostela

1.Santiago de Compostela 1993

Był to rok jubileuszowy

Uroczysta msza w katedrze w Santiago de Compostela odbywała się w roku jubileuszowym 1993 co godzinę. Weszliśmy zgrzani i zmęczeni prosto z drogi. Główna nawa wypełniona była po brzegi. Grały organy. Daleko w głębi lśnił złoty ołtarz z figurą Santiago. I nagle on, święty Jakub, zamachał do mnie.

Ołtarz główny w katedrze w Santiago de Compostela Tutaj umieszczona jest średniowieczna figura św. Jakuba, patrona Hiszpanii

Nie mogłam powstrzymać łez, bo oto, po tym morderczym wysiłku, po przejściu siedmiuset pięćdziesięciu kilometrów, byłam w tak niezwykły sposób witana! Widzisz to, co ja? – zapytałam męża – św. Jakub macha do mnie, do nas i nie mogłam dalej mówić, bo wzruszenie ściskało mi gardło i tylko łzy tryskały jak fontanny na drodze. Mąż popatrzył na moją mokrą twarz i roześmiał się, ale był też wzruszony.

To tylko złudzenie

Oczywiście nikt do mnie nie machał. Wokół figury świętego Jakuba chodzą ludzie i z daleka jest takie złudzenie, jakby to ręce figury poruszały się. Ale za nim to do mnie dotarło, przeżyłam cud i tego wzruszenia nikt mi nie odbierze.

Santiago de Compostela. Uliczka w pobliżu katedry
Santiago de Compostela. Uliczka w pobliżu katedry

Chodziliśmy potem po Santiago de Compostela wokół katedry, po starych uliczkach, nic jednak nie potrafiło mnie już zadowolić.

Po ciszy i pustych, bezdrzewnych krajobrazach w trakcie wędrówki, drażnił mnie turystyczny tłum, który przybył do Santiago de Compostela autokarami i samolotami, drażniła mnie głośna celtycka muzyka rozbrzmiewająca na każdym z placów i natrętni handlarze pamiątek.

Plac Jubilerski przed katedrą - Plaza de la Platerias z Fontanną Koni (Fuente de los Caballos)
Plac Jubilerski z fontanną Koni przed świętem 25 lipca w Santiago de Compostela.

W nocy spuchły mi nogi

A śniło mi się, że nadal idę drogą do Santiago de Copostela, jakbym ją powtarzała od początku i sen ten trwał jeszcze po powrocie do domu, przez całe tygodnie. Czekałam na te noce. Idąc we śnie nie czułam ani bólu, ani zmęczenia tylko czystą radość z poruszania się na otwartych przestrzeniach Camino[2] de Santiago. Stopami dotykałam ziemi, kamieni, skał a mimo to byłam, lekka. W rzeczywistości moje ciało nie było ani lekkie, ani sprawne. Kiedy w końcu przestałam śnić poczułam smutek i jakąś bezmierną tęsknotę za czymś czego nie potrafiłam określić.

Muszę jeszcze raz powtórzyć

Czułam, że chcę, że muszę pójść na Camino de Santiago jeszcze raz. Mój mąż, nie mógł tego zrozumieć, ale poszedł ze mną jeszcze raz, rok później.

Drugą drogę zaczęliśmy w Pampelunie

Mieliśmy więcej czasu na wałęsanie się po mieście, na zwiedzanie kościołów i muzeów, niestety również na spory i kłótnie. Niewiele z niej pamiętam, była to zupełnie inna droga. W katedrze w Santiago de Compostela św. Jakub do mnie już nie zamachał. Nie miałam spuchniętych nóg i nie śniło mi się w nocy, że idę dalej. Przez następne lata wędrowaliśmy jeszcze razem przeszliśmy Alpy, Masyw Centralny, Toskanię, wszędzie było pięknie i interesująco, ale nigdzie nie tak, jak za pierwszym razem na Camino de Santiago. Nie było takich schronisk, takich ludzi, takich spotkań i takich emocji.

W 2002 roku poszłam na Camino już sama

Długo dojrzewałam do tej decyzji, ale jak się w końcu zdecydowałam się, to nie mogłam przestać przez następne 12 lat. Od 2005 robiłam na przemian Camino Francés z Via de la Plata i Camino Portugues. Pierwsza samotna droga w 2002 była dla mnie bardzo trudna. Popełniłam mnóstwo błędów, z których najpoważniejszym był ciężki plecak.

Długa droga lekki bagaż

Słyszałam wielokrotnie powiedzenie: jak się wybierasz w długą drogę to pamiętaj by twój bagaż był lekki. Mój plecak w dniu wyjazdu ważył 14 kg. Były w nim książki, przewodniki, lornetka i wiele innych niepotrzebnych rzeczy. Kiedyś te wszystkie zbędności nosił chętnie mój mąż, który w ten sposób ćwiczył kondycję. Mimo, że dosyć szybko zredukowałam wagę do 10 kg, to plecak był nadal za ciężki. Odbiło się to na moim zdrowiu. Na następnych pielgrzymkach mój bagaż nie przekraczał 7 kg. Gdyby stać mnie było na rzeczy ultra lekkie, mógłby ważyć jeszcze mniej.

Samotna wędrówka

Przez pierwsze lata wędrowałam z mężem, i nie wyobrażałam sobie, że mogłoby być inaczej. Przyzwyczaiłam się do pewnego rodzaju komfortu, czułam się zaopiekowana. A wtedy trudno zauważyć, jak szybko popada się w niewolę. Dziś myślę, że tylko samotna wędrówka zmienia istotnie człowieka Odkrywa obszary, na które wcześniej nie zwracało się uwagi. Dla mnie było to odkrycie natury. Samotność zbliżała mnie do przyrody, do jej nieustannie zmieniającego się istnienia. Czasami nie mogłam oderwać wzroku od mrówek idących w poprzek drogi. Niosły ciężkie bagaże a ja natychmiast myślałam o swoim. Wraz z ptakiem szybującym po niebie odczuwałam swoją własną wolność. Tak, wędrując odkrywałam naturę w sobie. Byłam tam, gdzie powinnam być. Wracając do domu tęskniłam już za następną pielgrzymką.

Mam fioła na punkcie krów

Tylko na Via de la Plata można było spotkać krowy na drodze (camino)
Tylko na Via de la Plata można było spotkać krowy na drodze

Ich urok odkryłam na samotnych wędrówkach. Na drogach w Hiszpanii krowy są wyjątkowo piękne. Uwielbiałam na nie patrzeć, kiedy stały lub leżały na łąkach, kiedy karmiły swoje małe. Były takie spokojne, szczęśliwe.

Ich spokój mi się udzielał. Dlatego tak bardzo lubiłam drogę Via de la Plata[3], gdzie jest bardzo dużo krów.

Jednak poniższe wspomnienia i notatki będą dotyczyć Camino Francés, gdzie o krowach będzie niewiele, a może wcale. W październiku 2014 roku byłam po raz dziesiąty na tej drodze, przekonana, że po raz ostatni.


[1] Rok jubileuszowy jest wtedy, gdy imieniny św. Jakuba 25 lipca przypadają na niedzielę. W tym szczególnym roku otwiera się dodatkowo Puerta Santa (Świętą Bramę) do katedry. Trzykrotnie byłam w roku jubileuszowym na Camino, a raz nawet dokładnie 25 lipca w samym Santiago, które obchodzi ten dzień bardzo uroczyście.

[2] Camino – czyli droga, ścieżka, najpopularniejsze słowo w notatniku pielgrzyma. Używam je często zamiennie z drogą. Gdy piszę z dużej litery mam na myśli Camino Frances, gdy z malej po prostu drogę

[3] Droga ta zaczyna się w Sewilli

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *