Widok z gór na Santa Cilia

Santa Cilia 2014

Nie od razu domyśliłam się, że nazwa wioski Santa Cilia znaczy święta Cecylia, chociaż u nas też na Cecylię mówiło się Cyla, pamiętam to imię z dzieciństwa. Od długiego czasu przestano już chyba nadawać dzieciom to piękne imię. W sztuce atrybutem świętej Cecylii są organy. Okazało się, że ten muzyczny instrument jej przypisany wynikł z powodu błędu w tłumaczeniu życiorysu świętej Cecylii . Cudowny błąd. Dzięki niemu święta Cecylia została patronką muzyki. Należy do moich ulubionych świętych. W sztuce jest wiele jej pięknych przedstawień, również takich, gdzie zamieniono organy na inny instrument np. na skrzypce.

Santa Cilia to urocza miejscowość, ale nie od razu można odkryć jej wszystkie uroki

Kościół w Santa Cilia

18.09.2014 nareszcie zobaczyłam wewnątrz kościół w Santa Cilia. Była sobota i tego dnia sprzątano kościół przed niedzielną mszą i zostawiono uchylone drzwi. Weszłam więc, szybko rzuciłam okiem na wnętrze i zrobiłam kilka zdjęć. Kościół nosi obecnie wezwanie Chrystusa Zbawiciela i on przedstawiony jest w ołtarzu głównym natomiast figura świętej Cecylii stoi z lewej strony a z przeciwnej świętej Barbary. Jest tu też obraz ze świętą Orosją, patronką Jaki.

Przedstawiona jest z koroną na głowie, a ręku trzyma wielki nóż i palmę męczeństwa. Nożem Maurowie ścięli jej głowę. I głowę, jako cenną relikwię przechowuje się w kościele San Lorenzo w Yebra de Basa a pozostałe szczątki są w katedrze w Jace w jednym z sarkofagów pod ołtarzem głównym, o czym już wspominałam wcześniej.

Na innym obrazie znajduje się uczeń św. Jakuba San Indalecio. Najstarszym zabytkiem w kościele (niestety nie udało mi się sfotografować) jest umieszczony w bocznej nawie renesansowy ołtarz Virgen del Rosario z 1565 roku, dzieło mistrza z Flandrii (Jorge Erigert de Flandes). Rzeźbiarz mieszkał wówczas w pobliskiej Sangüesie. Ta ciekawa miejscowość znajduje się również na camino aragones. Powinnam tam dojść za kilka dni. Sam kościół w na miejscu wcześniejszej świątyni, która poświęcona była św. Cecylii.

Za kościołem płynie rzeka Aragón. Ponieważ kościół jest otwarty tylko w niedzielę, to w inne dni pielgrzymi przeważnie spędzają czas w pobliskim barze i nie znają tego uroczego miejsca.

Na moście jest ławka (chyba jej nie było w zeszłym roku} roztacza się z niej widok na kościół i na rzekę. Jej nurt jest tego dnia wolny i prawie bezgłośny. Cudowny dzień. Udało się bez deszczu. Trudno uwierzyć, że to całe piękno jest za darmo. Dla takich chwil warto wędrować.

Johann Gotfried Herder

W 2011 byłam w sama w schronisku jak wszedł starszy mężczyzna bez plecaka. Myślałam, że to hospitalero, ale od słowa do słowa dowiedziałam się, że też jest pielgrzymem a do Santa Cilia przyszedł już dzień wcześniej a tego dnia z rana wybrał się z San Juan de la Peña i teraz wrócił. Przedstawił się podając mi rękę i wypowiadając wolno swoje imiona i nazwisko: Johann Gottfried Herder. Patrzył mi przy tym w oczy i czekał na moją reakcję. W tym momencie miałam w pamięci obraz, który przedstawia męskie towarzystwo przy stole, przy którym między innymi siedzi Herder i Goethe. Wiedziałam, że był filozofem i należał do bliskiego kręgu wielkiego Weimarczyka .

Jestem w prostej linii jego potomkiem, prawnukiem i nazywam się tak na jego cześć – powiedział z nieukrywaną dumą. Patrzył mi w oczy jakby chciał wyczytać czy jego słowa zrobiły na mnie wrażenie.

Potomek wielkiego Johanna Gottfrieda Herdera

Na dalszą rozmowę Johann zaproponował bar. Wystawiliśmy stolik na zewnątrz i przy winie i kanapkach słuchałam jego opowieści, z których zapamiętałam tylko to, że swoją wędrówkę kończy w Puenta la Reina, czyli tam gdzie droga aragońska łączy się z francuską (Camino Frances). Szkoda, że nie wiedziałam wówczas, że wielki Herder urodził się w Morągu na ziemi mazurskiej i że tam jest muzeum jego imienia. Na pewno sprawiłabym jego potomkowi większą przyjemność i nasza rozmowa mogłaby potoczyć się znacznie ciekawiej.

W ubiegłym roku 2013 spędziłam w Santa Cilia dwie noce. Następnego dnia wybrałam się autobusem do Jesse by odwiedzić klasztor w Leyre. (opiszę w następnym artykule) Od dwóch lat żegnałam się z drogą i pozwalałam sobie na wypady poza Camino de Santiago. Wstałam o szóstej rano, wzięłam prysznic i siadłam przy oknie. Był cudowny świt od strony gór, jedna z nich to Oroel. Zbudziły się owce ich dzwoneczki były coraz głośniejsze, a świt coraz bledszy. Powietrze rześkie. Byłam sama w pokoju, bo Hiszpanka, która przyszła później wybrała salę dla peregrinos.

Około siódmej wróciłam z klasztoru Leyre w Jesse do Santa Cilia. Przeszłam się przez wioskę. Fontanna przy kościele włącza się automatycznie po przejściu przez bramę. Usiadłam na ławce przy kościele od strony rzeki i jak Viryla w słowika tak ja wsłuchałam w wartki, ale łagodny nurt Aragónu. Dom przy kościele, który intrygował mnie za każdym razem, to Casa Palacio z XV/XVI wieku z małymi maswerkowymi okienkami.

Casa del Palacio XV-XVI wiek
Casa del Palacio XV-XVI wiek

Wróciłam do albergue, nie byłam już sama, kilka dziewcząt wychodziło z pokoju, może na obiad, który przygotowała hospitalera a spożywany był na dole przy dużym stole.

Albergue. Stół
Albergue. Stół

Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zbudziłam się o pierwszej, za oknem była rozgwieżdżona noc. Owce spały i dziewczyny w pokoju też. Najmłodsza, dziecko jeszcze, mocno chrapała. Spotkałam je znowu w następnym schronisku w Artiedzie.

W 2014 nie jestem sama w albergue, ale jestem jeszcze sama w pokoju. Przyszła duża grupa kobiet, mężczyzn i dzieci i cała poszła do drugiej sali dla peregrinos. Nie mogłam uwierzyć, że wszyscy się tam zmieścili. Zostałam w pokoju sama.

Santa Cilia. Albergue. Na zegarze kościelnym wybiła dziewiąta. Leżę już w łóżku. Dobrze, że wzięłam wcześniej prysznic, obydwie łazienki są od dłuższego czasu zajęte.

Santa Cilia 12 października 2014.

4.15 O świcie zbudził mnie deszcz. Podeszłam do okna i rzeczywiście lało. Na niebie wisiały gęste czarne chmury, więc popada dłużej. Wróciłam do łóżka. Nie zamierzałam wstać wcześniej. Nigdzie się nie śpieszyłam. Pokój miałam tylko dla siebie. Nie czułabym się lepiej w hotelu pięciogwiazdkowym.

Alberge. Sypialnia dla kobiet
Alberge. Sypialnia dla kobiet

Wczoraj nie padało. W deszczu droga z Santa Cruz de Seros byłaby trudna do przejścia. Były jeszcze błota z poprzedniego dnia i duże wymyte przez deszcz szczeliny. Droga piękna, pod koniec wiodła nad wąwozem z rzeką Aragón. Ogromne wrażenie wywarły na mnie szybujące drapieżne ptaki nad doliną i cicha wioska Binacua z romańskim kościółkiem na wzgórzu. Po dwóch dniach w strugach wody, doceniałam każdą chwilę bez deszczu.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *