Głodówka1

4.Głodówka-moje doświadczenia

Głodówka będzie tematem w następnych wpisach na moim blogu w kategorii staruszka.

Mimo, że nazwałam swój blog „zdrowa staruszka” poświęciłam go głównie moim pielgrzymkom do Santiago de Compostela. Mam w kategorii camino jeszcze bardzo dużo do napisania. Dzisiaj jednak z okazji Nowego Roku postanowiłam napisać kilka słów o sobie jako staruszce, która niedługo skończy 76 lat. Gdy wybrałam nazwę dla domeny „zdrowa staruszka” myślałam, że będę przede wszystkim pisać o co robi kobieta, która przekroczyła 75 lat. Już miałam nazwę domeny i przygotowany pierwszy wpis, gdy moja przyjaciółka w rozmowie telefonicznej zapytała mnie, kiedy w końcu napiszę książkę o moich pielgrzymkach do Santiago de Compostela i wtedy oświeciło mnie, że nie napiszę książki, ale mogę opisać moje wędrówki na blogu.

brak zrozumienia

Miałam zdjęcia, których nikt nie oglądał łącznie ze mną, ale mogłam się z nimi podzielić ewentualnymi czytelnikami bloga. Sama też chętnie chciałam powspominać tę chyba największą przygodę mojego życia, która trwała ponad 20 lat. Wydawało mi się też, że ten temat może być bardziej interesujący niż życie staruszki.

Może przypomniałam sobie dzisiaj o moich tematach do bloga o nazwie zdrowa staruszka dlatego, że jestem czwarty dzień na głodówce o wodzie. Nie chcę stracić zębów a od jakiegoś czasu dzieją się z nimi nieładne rzeczy. Liczę na to, że głodówka mi pomoże, choć może jutro będę musiała ją przerwać, zobaczę. Na razie widzę niewielką poprawę. Czuję, że prawdziwa zmiana na lepsze wymagałoby przynajmniej 10 dniowej głodówki.

Głodówka to ważne doświadczenie w moim życiu

Głodówka to ważne doświadczenie w moim życiu, więc się przy niej zatrzymam. Zaczęło się tak. Mieszkałam wówczas w Łodzi i zauważyłam, że z moim zdrowiem coś jest nie tak, bo choć w dzieciństwie bardzo chorowałam, to wchodząc w dorosłość byłam przekonana, że jestem zdrowa i za taką chyba też uchodziłam w moim środowisku, ale prowadziłam życie pełne stresu, odżywiałam się fatalnie i paliłam papierosy.

Głodówka książki pani profesor

Szukałam pomocy u lekarzy, ale tej pomocy nie uzyskałam. Mój stan zdrowia się pogarszał i wtedy też natrafiłam na książki prof. Kingi Wiśniewskiej – Roszkowskiej Druga i trzecia młodość kobiety, Medycyna w walce starością. Miałam 34 lata i nie musiałam jeszcze myśleć o drugiej a tym bardziej trzeciej młodości. Przeczytałam obie książki jednym tchem. Są ludzie, którzy mają wielki wpływ na nasze życie podobnie jest z książkami. Te niewielkie książki miały właśnie na mnie taki wpływ.

Głodówka-tu ją znalazłam
Głodówka-tu ją znalazłam

Głodówka to operacja bez noża

W jednym z rozdziałów Medycyny w walce ze starością pt. Operacja bez noża przeczytałam chyba po raz pierwszy o głodówkach i ich działaniu zdrowotnym. Uwierzyłam, że to jest prawda. I chciałam natychmiast spróbować. Autorka zastrzegała, że głodówkę należy zrobić w konsultacji z lekarzem. Wątpiłam jednak, że znalazłby się lekarz, który chciałby konsultować moją głodówkę. I przekonałam się o tym. Próbowałam rozmawiać z lekarzem, który przepisywał mi tabletki na wrzody żołądka, ale mnie wyśmiał.

Głodówka w tajemnicy

Czułam, że muszę ją zrobić sama i to w tajemnicy. Nie chciałam uchodzić za szaloną. A w tamtych czasach za taką by mnie uważano a i dzisiaj nie jest dużo lepiej mimo wielu badań naukowych, które potwierdzają o leczniczy skutek głodówki na zdrowie. Akademicka medycyna ją zwalcza, bo wtedy byłoby za mało chorych.

Droga głodówki jest samotna
Droga głodówki jest samotna

Pierwszą głodówkę zaczęłam mieszkając w Łodzi. Trwała tylko trzy dni. Pierwszy dzień jakoś przetrwałam, ale czułam się dziwnie. Drugiego dnia bolała mnie głowa. Trzeciego czułam się słabo. Myślę dzisiaj, że po prostu się bałam. Nie miałam doświadczenia ani u nikogo wsparcia. To, że Jezus pościł 40 dni było dla mnie niewiarygodną legendą, a jeżeli nawet prawdą to nie był on zwykłym człowiekiem. Nie było Internetu, gdzie można by było przeczytać lub zobaczyć, jak to robią inni.

Głodówka w Monachium

Nie pamiętam moich innych głodówek w Łodzi, ale pamiętam, kiedy pierwszy raz zrobiłam głodówkę w Monachium, było to chyba pod koniec pierwszego roku mojego małżeństwa. Po nędznym zaopatrzeniu w jedzenie w Polsce przepełnione sklepy niemieckie kusiły mnie ogromnie. Chciałam wszystkiego spróbować. I próbowałam. Ani się nie obejrzałam a utyłam 5 kg. I wtedy zrobiłam pierwszą głodówkę, po to, żeby schudnąć. Może nie zrobiłabym jej dla siebie, bo mi wtedy jeszcze nie przeszkadzały dodatkowe kilogramy, ale mój mąż miał obsesje otyłości. Gruby był jego ojciec matka. Ojciec zmarł, jak twierdził z otyłości. Więc sam robił wszystko, żeby nie utyć. Jadł z umiarem, uprawiał sport

Pamiętam, że na naszych wędrówkach dźwigał przeładowany plecak, po to by zrzucić kilka kilogramów. Jego obsesja udzieliła się też mnie. Był jedyną osobą, której chciałam się podobać. Prawie wszystkie moje wczesne głodówki miały za cel zrzucenie wagi i wszystkie miały efekt jojo. To, że przy okazji oczyszczałam organizm nie miało dla mnie wówczas specjalnego znaczenia. Odżywiałam się fatalnie, jadłam mięso, sery i inne produkty mleczne jak również produkty przetworzone. Nie miałam świadomości, że jedzenie mięsa, nabiału itp. jest szkodliwe dla zdrowia. O zabijanych zwierzętach nie myślałam w ogóle. Były po to, żeby je jeść, bo w nich przecież jest najlepsze dla zdrowia białko. Tak we mi wmawiano i w to wierzyłam.

Pierwsza głodówka lecznicza

Myślę, że pierwszą świadomą głodówkę leczniczą, zrobiłam dopiero gdy zachorowałam na wirusową żółtaczkę typu B. Mojego męża nie było kilka dni w domu a ja żółkłam. Moja córeczka spytała, dlaczego jestem tak żółta, a ja, że to pewnie żarówka daje takie dziwne światło. Nie zauważyłam zmiany. Gdy przyjechał mój mąż popatrzył na mnie i powiedział, że nie jestem żółta tylko pomarańczowa. Zawiózł mnie natychmiast do szpitala.

Żółtaczka zakaźna typu B

Nie było wątpliwości, że to żółtaczka zakaźna w najwyższym stadium. Położyli mnie do łóżka, przyłożyli na wątrobę ciepły kompres i kazali leżeć. Lekarz powiedział, że teraz bilirubiny powinny zacząć spadać, bo gdyby się jeszcze bardziej podniosły to byłoby to zagrożeniem dla życia. Następnego dnia bilirubiny nie opadły tylko podniosły się i usłyszałam, że chcą mi zrobić transfuzję krwi. Wystraszyłam się, nie chciałam mieć cudzej krwi w swoim organizmie. Przypomniałam sobie o głodówce. Byłam pewna, że się uda. Odmówiłam obiad i kolację prosząc tylko o dwie butelki wody. Pielęgniarka powiedziała, że jak chcę pić tylko wodę to powinnam ją sobie sama kupić.

Głodówka w szpitalu

Zadzwoniłam do męża i poprosiłam, żeby mi natychmiast przywiózł skrzynkę wody. Następnego dnia na wizycie lekarskiej powiedzieli, że zrobią mi za godzinę transfuzję. A ja, że to zbędne, bo czuję się lepiej. Pobrali mi krew i rzeczywiście musieli stwierdzić bilirubiny zmniejszyły się znacznie i odwołać transfuzję. Cały czas piłam wodę i następnego dnia byłam prawie zdrowa. Potrzymali mnie jeszcze jeden dzień i wypuścili. Wtedy naprawdę uwierzyłam w siłę. Głodówki i wody.

Najlepiej pamiętam głodówkę, na którą zdecydowałam się po wizycie u ginekologa. Asia moja młodsza córka miała wówczas 6 miesięcy, karmiłam ją piersią i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa i chciałam ją karmić jak najdłużej. Zaniepokoiło mnie, że od kilku dni, że miałam lekkie krwawienie z pochwy. Poszłam więc do mojego ginekologa który niestety był na urlopie. Zastępowała go lekarka, która oznajmiła mi, że krwawię, ponieważ za długo karmię.

Myślałam, że się przesłyszałam, że źle zrozumiałam. Bo nie znałam jeszcze wtedy dobrze niemieckiego. Zrobiła mi jakiś zastrzyk. Byłam pewna, że na ustanie krwawienia. W drodze do domu cały czas rozmyślałam o jej diagnozie, zapewniając sama siebie, że musiałam się przesłyszeć, bo coś głupszego trudno byłoby wymyślić. Asia spała, ale jak tylko otworzyła oczka zaczęła rozglądać się za piersią. A tu w piersi brak pokarmu. I wtedy uświadomiłam sobie, że dostałam zastrzyk na wstrzymanie pokarmu. Byłam wściekła i bezsilna zarazem. Chciałam karmić Asię jak najdłużej, a nagle jakaś kretynka, nie uzgadniając tego ze mną, zadecydowała, że mam przestać. Nie mogłam się złościć, bo Asia płakała. Czuła co się dzieje we mnie.

Głodówka po zastrzyku

Zrobiłam Asi soczek z marchewki i wtedy przyszło mi do głowy, że powinnam natychmiast zrobić głodówkę. Miałam poważne wątpliwości, ale musiałam spróbować, chciałam karmić za wszelką cenę. I tak jak przy żółtaczce przestałam jeść i zaczęłam pić wodę, dużo wody. Chciałam wypłukać tę truciznę z zastrzyka i rzeczywiście następnego dnia czułam, że wraca pokarm, zaczęłam go ściągać sądząc, że w pierwszych kroplach może być trucizna z zastrzyku. Dałam Asi spróbować piła z apetytem. Co za ulga. Nadal pościłam, by się całkowicie oczyścić. Mleko w piersiach buzowało jak nigdy wcześniej, więc przedłużałam ten post z dnia na dzień aż doszło do trzech tygodni. A ja czułam coraz lepiej i miałam dużo mleka.

Wątpiwości

Mój mąż jednak nie był zadowolony z moich eksperymentów, bał się o Asię i zmuszał mnie żebym skonsultowała się z lekarzem. Powtarzałam, że do żadnego lekarza nie pójdę, chyba, że znajdzie lekarza specjalistę od głodówek. Nie było łatwo, ale znalazł, gdzieś daleko poza Monachium. W Niemczech ludzie byli bardziej świadomi tego tematu. Był to starszy już człowiek, zaprosił nas do środka. Mąż chciał być obecny, bo nie był pewny czy wszystko zrozumiem i on też opowiedział moją historię. Lekarz spojrzał na mnie badawczo i powiedział, że w jego długiej karierze, nie spotkał jeszcze kobiety, która zrobiła głodówkę karmiąc dziecko.

Czy miałam wątpliwości

Zapytał czy się nie bałam, czy nie miałam wątpliwości. Miałam z początku wątpliwości, ale one mnie opuściły, ponieważ świetnie się czułam i miałam dużo pokarmu a moja córeczka piła mleko zachłannie jak nigdy wcześniej i widziałam, że jej smakuje. Gdyby było inaczej przerwałabym. Pogratulował mi. Chyba jestem głęboko wierząca i ufam Bogu, dodał. A na koniec powiedział, że przez tę głodówkę doszło tylu antyciał do mleka, że nie mogłam nic lepszego zrobić dla swojej córeczki. Będzie cieszyć się długi czas zdrowiem. Mój mąż chyba po raz pierwszy zrozumiał, że moje szaleństwa mogą znajdować nawet uznanie. Najbardziej uderzyło mnie to, że ten lekarz uważał, że jestem głęboko wierząca i że ufam Bogu.

Wówczas więcej ufałam sobie i profesor Kindze Wiśniewskiej Roszkowskiej. Nie kontynuowałam dłużej głodówki. Byłam usatysfakcjonowana. Moją aktualną głodówkę opiszę w następnym wpisie.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *