Foz de Lumbier i sęp płowy

Foz de Lumbier i sępy płowe 2014

Foz de Lumbier czyli wąwóz Lumbier ma zaledwie 1300 metrów i można go przejść spokojnie w 20 minut. Poświęcę mu jednak osobny wpis, ponieważ był dla mnie niesamowitym przeżyciem. Zacznę od początku. Pierwszy raz przeszłam wąwóz w 2004 roku. Wtedy też byłam po raz pierwszy na Camino Aragones, zaczynałam w Jaca. Droga ta przygotowała dla mnie wiele niespodzianek, ale nie wszystkie wówczas głęboko przeżyłam. Do tych wyjątkowych należy droga i sam klasztor San Juan de la Peña, Foz de Lumbier a o trzeciej napiszę później.

Foz de Lumbier 2004

O klasztorze San Juan de la Peña już pisałam, teraz czas na Foz de Lumbier. Szłam tego dnia (17.08.2004) z Ruesta a więc miałam już ponad 20 kilometrów w nogach. W Sangüesa rzuciłam tylko okiem na południowy portal kościoła Santa Maria el Real i poszłam dalej przez most na rzece Aragón, którą widziałam po raz ostatni.

Most na rzece Aragón
Most na rzece Aragón

Zapomniałam wspomnieć wcześniej, że Sangüesa znajduje się już nie w Aragonii tylko w regionie Nawarra. Pielgrzymkowa droga natomiast nadal nazywa się Camino Aragones aż do miejscowości Puenta la Reina gdzie łączy się z drogą Francuską – Camino Francés.

Droga do Foz de Lumbier
Droga do Foz de Lumbier

Po przejściu mostu szłam dalej za żółtymi strzałkami (tak między innymi oznakowany jest szlak Camino de Santiago) długą, szeroką szosą. Nie było mi na niej przyjemnie, więc przyspieszyłam kroku. Nie zauważyłam wówczas, że do następnej miejscowości Izco prowadzi też inna droga.

Tunel

Foz de Lumbier - tunel
Foz de Lumbier – tunel

Było gorąco i szłam jak w transie, zatrzymałam się dopiero gdy zobaczyłam parking. Wszyscy kierowali się w stronę tunelu. Żółte strzałki prowadziły też w tym kierunku. Niewiele namyślając się weszłam jak inni w ciemny tunel i po jakimś czasie przede mną ukazał się widok, który mnie oszołomił. Znalazłam się niespodziewanie w pięknym wąwozie.

Wąwóz i rzeka

Wąwóz i rzeka Irati
Wąwóz i rzeka Irati

Wysokie klify skalne a środku rzeka Irati. Rzeźbiła ona wąwóz przez miliony lat w kredowych skałach. Ich malowniczość tworzy jakby galerię sztuki pełną spektakularnych obrazów, płaskorzeźb i rzeźb. Sama rzeka też przybiera różne formy i kolory.

Sępy płowe

Zanim ochłonęłam nad rzeką pojawiły się gigantyczne drapieżne ptaki, które fruwały z jednego brzegu na drugi jakby coś je zaniepokoiło. Były to sępy płowe (Gyps fulvus fulvus). Przypomniałam sobie natychmiast wszystko co o nich wówczas wiedziałam. Na żywo widziałam podobne w ZOO, ale chyba jeszcze z biologii wiedziałam są padlinożerne. Przeczytałam też gdzieś, że mnisi buddyjscy pod koniec życia wychodzą na górę i tam medytują aż do śmierci a ciało swe przeznaczają dla sępów.

Strach i fascynacja

W Foz de Lumbier pocieszałam się tym, że sępy nie są zainteresowane żywymi stworzeniami i byłam spokojna. Widząc jednak reakcję turystów, którzy zasłaniali głowy i udawali się w panice do wyjścia, poczułam się dziwnie. Jeżeli był to strach to zmieszany z podziwem i myślę, że tego podziwu i fascynacji było znacznie więcej. Sępy zachowywały się tak jakby tą niesamowitą akcją chciały wykurzyć turystów i zademonstrować, że ten wąwóz należy do nich.

W duchu przyznawałam im rację. Gdy wąwóz wyludnił się sępy powoli zaczęły unosić się wyżej i wyżej i cały ten spektakl się skończył. Trwał krótko, góra 5 minut.

Ponownie w Foz de Lumbier

Sęp nad skałą
Sęp nad skałą

Długo jeszcze patrzyłam w niebo, na niewielkie ciemne punkciki, które jeszcze przed chwilą swoją wielkością napędziły wszystkim tyle strachu. Mnie samej wydawało się, że czuję podmuch ich skrzydeł. A są to skrzydła ogromne ich rozpiętość dochodzi do 270 cm. Gdy wyszłam już z Foz de Lumbier i całkowicie ochłonęłam, pomyślałam sobie, że może takie zachowanie ptaków należy do atrakcji turystycznych i sępy robią to każdego dnia a może nawet kilka razy dziennie. Chciałam sprawdzić. Wiedziałam, że jak znowu będę na drodze aragońskiej to na pewno pójdę przez Foz de Lumbier. I tak się stało 21 czerwca 2009.

Chciałam to przeżyć jeszcze raz i zrobić choć kilka zdjęć. Nocowałam wówczas w Sangüesa i w wąwozie byłam już około 9 rano. Ku memu zdziwieniu nie było ani jednej osoby i ani jednego sępa nawet wysoko na niebie. Usiadłam na kamieniu i czekałam i nie doczekałam się. Byłam tak zafiksowana na sępach, że nie zauważyłam, że jest początek lata, że kwitną tutaj kwiaty i zioła, że rzeka Irati, która wyrzeźbiła ten piękny wąwóz, ma kolor szmaragdu.

rzeka Irati
rzeka Irati

Może po godzinie ukazały się niebie ptaki, nawet spora ich ilość, ale żaden z nich nie zniżył się nawet do poziomu skał wąwozu. Wyszłam z Foz de Lumbier z uczuciem niedosytu, tak bardzo chciałam przeżyć tamto wydarzenie jeszcze raz.

Miałam też pecha, bo były jakieś roboty drogowe, zgubiłam strzałki i kręciłam się w kółko zanim znalazłam właściwą drogę Tiebas, gdzie chyba wówczas nocowałam.

Foz de Lumbier 2011

Po sześciu latach w 2011 tym razem pod koniec października znowu byłam na Camino Aragones i znowu wybrałam drogę przez Foz de Lumbier. I tak jak za poprzednim razem nic spektakularnego się nie zdarzyło. Sępy fruwały wysoko na niebie, jeżeli były to one, bo nie są przecież jedynymi drapieżnymi ptakami w tej okolicy, ale trudno. było je sfotografować. Spędziłam w wąwozie sporo czasu by wypatrzyć sępa.

Nie miałam aparatu z wymiennymi obiektywami ani z jakimś super zoomem. Na camino brałam zawsze mały lekki aparat tak zwaną idiotę. W końcu wypatrzyłam dwa sępy w skale. Rezultat fotograficzny jest mizerny, ale mimo wszystko podzielę się nim. To moje jedyne osiągnięcia i jak się okaże ostatnie na tej drodze.

Wydawało się, że w 2011 raz na zawsze pożegnałam się z Foz de Lumbier. Miałam już dosyć tego oczekiwania na powtórkę z roku 2004. Poza tym droga po wyjściu z wąwozu za każdym razem niosła jakieś trudności, dlatego w 2013 kiedy ponownie byłam na Camino Aragones wybrałam drogę nie przez Foz de Lumbier tylko przez Rocaforte. Opiszę ją w następnym wpisie. Byłam zadowolona z tego wyboru, szybko doszłam do Izco i miałam dużo czasu, żeby wypocząć.

Foz de Lumbier 2014

Rok później, czyli w 2014 byłam po raz kolejny na drodze aragońskiej i nie wiem co mnie podkusiło, żeby jeszcze raz pójść przez Foz de Lumbier. Chyba liczyłam na to, że na tej mojej ostatniej, pożegnalnej pielgrzymce sępy powtórzą swój spektakl sprzed 10 lat. Tak się nie stało. Nawet wysoko na niebie trudno było je dostrzec. Szłam smutna do Izco, gdzie miałam przenocować i jak zwykle błądziłam. Nie mogłam zrozumieć samej siebie, dlaczego tak uparłam się na te ptaki. Czy rzeczywiście o nie chodziło.

Przecież tak naprawdę było to bez znaczenia czy je zobaczę czy nie. Droga każdego dnia dostarcza tak dużo intensywnych wrażeń, że wymazuje wszystko co było wcześniej. Są jednak wyjątki i do nich należały te wielkie sępy (sępy płowe). Myślę, że czułabym się w pełni usatysfakcjonowana, gdybym miała własne zdjęcie z bliska takiego ptaka. Nie było mi jednak dane i gdy wypowiedziałam to zdanie do siebie poczułam głęboką ulgę. Sępy kochane nie muszę mieć waszego zdjęcia. Żyjcie sobie w tym pięknym wąwozie i niech nikt nie zakłóca waszego spokoju.

ścieżka

W przeciwieństwie do innych wąwozów, Foz de Lumbier można przejść łatwą ścieżką u podnóża skał. Ścieżka ta to dawna linia kolejowa wzdłuż Rio Irati, zbudowana dla pierwszego pociągu elektrycznego Hiszpanii. Był on czynny  między 1911 a 1955 na trasie Pampeluna-Sangüesa. Ścieżka jest oznakowana, biegnie wzdłuż rzeki i prowadzi dwoma nieoświetlonymi tunelami o długości 167 mi 206 m przez ściany skalne.

Foz de Lumbier jest rezerwatem przyrody od 1987 roku. Znajdują tutaj poza drapieżnymi ptakami też schronienie lisy, dziki, borsuki i egipskie sępy. Roślinność składa się głównie z tymianku oraz grup drzew z topoli, wierzby i jesionu.

Irati pod skałą

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *