Pierwszy raz zetknęłam się z nazwą Eunate jak szłam drogą francuską. Koło Puenta de la Reina była strzałka z napisem Eunate 2 km. Dowiedziałam się, że chodzi o jakiś zabytkowy kościół. Tłumaczyłam sobie wtedy, że jest tyle zabytkowych kościołów po drodze, więc nie muszę koniecznie z powodu jednego robić dodatkowo 4 km. Dopiero w 2004 roku, kiedy byłam po raz pierwszy na drodze aragońskiej zobaczyłam, że Eunate leży właśnie na tej drodze.
Eremita Santa Maria
Było jeszcze ciemno jak wyszłam ze schroniska w Tiebas. Gwiazdy i księżyc dobrze oświetlały drogę. Gdy doszłam do Eunate zaczęło ledwie świtać. Usiadłam w lekkim oddaleniu i obserwowałam małą ortogonalną budowlę otoczoną arkadami. Sylwetka jej zmieniała się w miarę przybywania światła. Przy ciemnym jeszcze niebie wyglądała tajemniczo, niemal groźnie, ale gdy świt rozdarł niebo czerwoną łuną, wtopiła się w nią. Pierwsze promienie ożywiły parawan arkad. A gdy słońce przez chwilę zaszło za chmury, została wyeksponowana jej szlachetna prostota.
Byłam co najmniej dwie godziny przed otwarciem kaplicy i żałowałam trochę, że przyszłam tak wcześnie. Z drugiej strony niesamowite było obserwowanie budowli od nocy do pełnego dnia i przeżywanie przy tym tyle estetycznych wzruszeń. Czy często mamy taką okazję w życiu. Może jak jest ona związana z zawodem np. fotografa. Obeszłam budowlę naokoło i zamierzałam pójść dalej, gdy zobaczyłam, że w stronę kaplicy zmierza kobieta trzymająca w jednej ręce wiadro a w drugiej chyba miotłę.
Eunate. Eremita Arkady
Poszłam za nią. Zanim otworzyła bramę zapytałam, czy mogę razem z nią wejść do środka. Popatrzyła na mnie badawczo i zgodziła się.
Wnętrze kaplicy
Gdybym pierwszy raz widziała podobne wnętrze, na pewno wrażenie byłoby ogromne. Na camino jest jeszcze jedna podobna budowla Iglesia del Santo Sepulchro w Torres del Rio i to tam po raz pierwszy przeżyłam wielkie zadziwienie wnętrzem. Ważne jest jednak nie tylko same wnętrze, ale wszystko co się dzieje zanim się do niego wejdzie. Nie spodziewałam się, że wejdę do środka więc byłam podniecona niespodzianką i wdzięcznością dla kobiety, która mi to umożliwiła. Przecież mogła powiedzieć nie.
wnętrze kaplicy sklepienie
To, że widziałam już podobną budowlę nie zmienia faktu, że oglądałam ją w zupełnie innych warunkach. Tutaj w Eunate miałam warunki idealne. Najpierw z godzinę oglądałam w ciszy budowlę, a po wejściu do niej byłam sama, bo kobieta, która mnie wpuściła zachowywała się tak jakby jej nie było. Nikt mi nie wskazywał na zegarek, nikt mi nie mówił na co powinnam zwrócić uwagę. Usiadłam. Jak już wcześniej wspomniałam była to dla mnie bardzo ważna pielgrzymka, bo poszłam na nią za moich przyjaciół. Postawiłam kijek z Niemojowa przed ołtarzem i pogrążyłam się w medytacji, w modlitwie. Nie umiem się modlić, ale na tej drodze modlitwa była we mnie, modlitwa zrozpaczonych rodziców, po stracie swego jedynego syna.
Przez otwory okienne wypełnione błoną z alabastru wpadało delikatne światło, czasami silniejsze, gdy słońce wyszło spoza chmur. Nie wiedziałam nic o historii kaplicy, nie wiedziałam nawet jakie ma wezwanie. I nie chciałam wiedzieć. Miałam tylko potrzebę siedzieć w ciszy. Gdy wstałam, zobaczyłam, że kobieta, która mnie wpuściła też siedziała. Myślę, że już wcześniej skończyła pracę i nie chciała mi przeszkadzać. Wyszłyśmy razem. Podziękowałam, a ona szybko zniknęła.
Od strony szosy zaczęły podjeżdżać autobusy z pielgrzymami turystami. W tym momencie uświadomiłam sobie jak wielkie miałam szczęście. Czy przeżyłabym tak piękną przygodę przyszła dwie godziny później.
W 2009 byłam w Eunate koło południa w czerwcowy gorący dzień. Kaplica była otwarta. Nie było autobusów, nie było też pieszych pielgrzymów. Podjechały tylko dwa prywatne samochody. Weszłam do kaplicy by zrobić kilka fotek i ochłodzić się w jej murach. Wiedziałam już, że eremita, jak nazywają kaplicę Hiszpanie ma wezwanie Najświętszej Marii Panny i jej figura umieszczona jest w ołtarzu.
Trudno mi sobie wyobrazić, że kaplica jest tylko pozostałością większej całości – zabudowań klasztornych, jak podejrzewają niektórzy jej badacze. W obecnym swym kształcie wydaje się doskonała. A w krajobrazie wygląda tak jakby była tu od zawsze, jakby była jego integralną częścią.
Zbudowana została w XII wieku, ale o jej przeznaczeniu i fundatorach nie można powiedzieć niczego pewnego. We wczesnym średniowieczu oktogonalną formę nadawano kaplicom cmentarnym. Jedno z lokalnych podań mówi, że kaplicę ufundowała miejscowa arystokratka jako miejsce swego pochówku i ofiarowała ją zakonowi joannitów. Rzeczywiście odkryto ku kilka grobów, w których znaleziono muszle. Nie można więc wykluczyć, że chowano tu pielgrzymów zmarłych w znajdującym się w tym sąsiedztwie schronisku i szpitalu, nad którymi opiekę sprawowali joannici. Zakon ten był bardzo popularny na Camino de Santiago.
Albergue
Budynek albergue Albergue przy kaplicy
Tak jak w średniowieczu, tak i dzisiaj przy kościele znajduje się schronisko. Spałam tam tylko raz pod koniec października 2011. Oprócz mnie było jeszcze dwóch Hiszpanów, tych, jak mówili sami o sobie, prawdziwych pielgrzymów, co to przez cały rok są na drodze. Hospitalera Niemka przygotowała dla nas kolację. Jest jeszcze taki jest zwyczaj, w niektórych albergue na camino, takich jak Arrés, Eunate, Grañon, Tosantos, Bercianos, że gości się pielgrzymów kolacją.
Albergue, świetnie wyposażona kuchnia przy kolacji w albergue przy kominku
Po kolacji posiedzieliśmy jeszcze trochę przy kominku, a potem poszliśmy spać. Następnego dnia wyszłam jeszcze po ciemku. Dzień nadszedł szybko, choć z powodu gęstych chmur był ponury i szary.
Eunate godz. 15. 20.20. 2014
Eunate tym razem nie dla mnie. Schronisko i kościół są zamknięte. Tak bardzo nastawiłam się na nocleg w Eunate, że nie wyobrażam sobie dalszej drogi, zwłaszcza, że coraz gorzej. Jestem tu w Eunate zupełnie sama. Obchodzę kaplicę, robię kilka fotek i idę dalej. Już wiem, że eremita Santa Maria w Eunate jest wyjątkowa, ale równie wyjątkowe jest też jej położenie.
15.41. Siedzę teraz jakieś pół kilometra za Eunate na wzniesieniu, na którym ustawiono ławki i stoły (nie pamiętam, żeby tu były wcześniej). Ale to dobrze. Można teraz odpoczywać podziwiając kaplicę i dolinę, w której jest położona. Jest chłodne popołudnie. Wydawało się, że będzie padać, ale się rozpogodziło. Jest tak pięknie, że nie chce się iść dalej. Zastanawiam się co by było, gdyby kaplica była częścią większego kompleksu klasztornego i gdyby on się zachował, czy była wtedy widoczna? Teraz, mimo że jest mała, jest sercem tej doliny i jest dobrze wyeksponowana. Kocham ten widok. Jest w tej chwili balsamem na moje złe samopoczucie.
Marzę o otwartym schronisku w Obanos
Chciałabym, żeby w Obanos było otwarte schronisko. Źle się czuję i marzę, żeby już pójść do łóżka. Zadzwoniła Ewa, którą poznałam w Ruesta, jest teraz Cizur Menor. Może się jeszcze spotkamy, bo Ewa nie wyruszyła jeszcze na Camino Norte. Miała problem z nogą i przeczekała trzy dni w Cizur Menor, za Pampeluną, bo tam to było możliwe. Zobaczymy jak to się jeszcze dzisiaj wszystko ułoży.
Niestety w Obanos albergue było też zamknięte, więc musiałam iść dalej. Czułam się coraz gorzej i nie wyobrażałam sobie, że mogłabym przejść jeszcze 4 km. Nigdy nie nocowałam w Obanos i nie znam tamtejszego schroniska a chętnie bym poznała.
Myślę, że nocleg w Obanos jest sensownym rozwiązaniem, ponieważ w Puenta la Reina, gdzie łączą się dwie pielgrzymkowe drogi schroniska są zawsze przepełnione.